Liczne wyprawy naszych żeglarzy, oprócz niewątpliwych korzyści, jakie przynoszą polskiemu żeglarstwu i nie tylko, powodują, że coraz więcej jest kandydatów pragnących iść śladami Teligi i Baranowskiego. Wystarczy jednak dokładniej przestudiować perypetie i trudności, jakie musieli pokonać przyszli śmiałkowie, aby ostudzić najgorętszą głowę.
Doba ma 24 godziny. Czas letni, czas zimowy to takie mydlenie oczu, zwykłe zabawy z wcześniejszym lub późniejszym zasypianiem i wstawaniem. Uważam, że poczucie upływu czasu, tempa życia, zależy od szerokości geograficznej. Nigdy nie widziałem spieszącego się dokądś mieszkańca obszarów okołorównikowych, za to stale widzę pędzących nie wiadomo po co i dokąd mieszkańców 52° szerokości geograficznej północnej.
Przy wejściu na pokład nowego maxi w oczy rzucił mi się maszt postawiony na stępce. A przy zaglądaniu w szczegóły: nierdzewny łańcuch kotwiczny. Oba rozwiązania mają swoją wagę, zacznijmy od masztu.
Pewnego razu, a było to w pierwszej dekadzie XXI w., został zaprojektowany jacht. Jego twórcom przyświecała myśl, że nie wielkość i wygoda, ale właściwości nautyczne są dla jednostki pływającej najważniejsze. Rzeczywiście, był nieduży – miał 7,2 m długości, ale żeglowało się nim bardzo przyjemnie. A oprócz tego, że sprawnie żeglował, posiadał jeszcze jedną zaletę – mogło na nim zamieszkać nawet 8 osób! Tyle bowiem miał miejsc do spania oraz do siedzenia przy stole w mesie i w kokpicie. Jacht przypadł żeglarzom do gustu. Był nagradzany przez jurorów konkursów żeglarskich. Zbudowano go w kilkuset egzemplarzach. Nie jest to tylko legenda ani pobożne życzenia, ale autentyczna historia Maxusa 24.
HMS „Bounty” został zbudowany w Lunenburgu w Kanadzie na potrzeby filmu Marlona Brando pt. „Bunt na Bounty”. Po ukończeniu prac nad filmem statek wyruszył w rejs promocyjny po świecie. Podróż zakończyła się w 1965 r., po czym do 2001 r. żaglowiec stał jako atrakcja turystyczna w St. Petersburgu i Fall River w USA. W 2007 r. jednostka przeszła gruntowny remont. W kolejnych latach żeglowała między portami, gdzie otwierała pokład dla zwiedzających. Załogę stanowili głównie wolontariusze, którzy mustrowali na krótkie odcinki czasu.