Nasze morskie wędrówki zazwyczaj mają jakiś cel. Cel realny, niekiedy bardzo odległy, ale istniejący gdzieś fizycznie – port, wyspa, zatoka. Można go znaleźć na mapie, wyznaczyć kurs i przy łaskawości Neptuna osiągnąć. Tego lata wyruszyliśmy w podróż z pozoru bez konkretnego celu. Postanowiliśmy dopłynąć jak najdalej na północ do granicy arktycznego lodu. Tak naprawdę nikt z nas nie wiedział, jak daleko uda się dotrzeć i kiedy będziemy musieli zawrócić. Celem było samo wędrowanie…