Szczególnie w dobie ostatnich zmian politycznych często powtarza się stwierdzenie: „a może by tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady”, którego dosłownym odpowiednikiem w nomenklaturze żeglarskiej będzie „a może by tak kupić jacht i popłynąć na Karaiby”. Powstaje właściwie tylko jedno kluczowe pytanie – z czego żyć, jak już tam dotrzemy... Oto para młodych ludzi, która znalazła swoją odpowiedź...
Kilkaset tysięcy mil i niewyobrażalną ilość ciasta temu Tara Bouis była nauczycielką, a jej mąż Sasha programistą, obecnie od 2014 r. oboje prowadzą jedną z lepszych restauracji na St. Thomas: robią pizzę na jachcie – ma się rozumieć, własnym. Jeżeli się zastanawiasz, jak im to wychodzi, odpowiedź jest dość policzalna – wydają ok. 50 zamówień dziennie, a ich Pizza Pi otrzymała ostatnio pięć gwiazdek od serwisu TripAdvisor.
W realizację swojego marzenia włożyli niewyobrażalną wręcz ilość pracy przy remoncie jachtu oraz podeszli do zadania bardzo poważnie – oboje skończyli bowiem kursy robienia pizzy w Nowym Yorku. Efekty są jednak świetne i budzą zarówno nadzieję, jak i uśmiech każdego, kto miewa myśli o rezygnacji z wyścigu szczurów. Plus to chyba jedyna pizzeria na świecie, w której zamówienie można złożyć przez UKF-kę...
fot. arch. Pizza Pi